W wyjątkowym momencie szczególnie płodnego okresu w polskiej muzyce współczesnej zaproszono mnie do udziału w tygodniowym spotkaniu kompozytorów, muzyków, dyrygentów, poetów, pisarzy działających wówczas w Polsce.
Baranów, dawny majątek Leszczyńskich herbu Wieniawa z pięknym renesansowym pałacem, był miejscem spotkań, koncertów, wykładów i wieczornych rozmów.
Chyba czwartego dnia po południu, gdy przechadzałem się pod arkadami na dziedzińcu, dostrzegłem tę harmonijną przestrzeń odbijającą się w okularach Krzysztofa Pendereckiego. Zrobiłem mu portret, przechodząc obok, prawie bez zatrzymywania się.
Tego wieczoru, o zmierzchu, siedziałem w tym samym miejscu, pod tym samym łukiem, kontemplując wydarzenia dnia. Ptaki śpiewały, po niebie przesuwały się alabastrowe chmury, oświetlone pomarańczowymi promieniami zachodzącego słońca. Paręnaście minut później świat wokół mnie stał się spokojnym krajobrazem jakby szkicowanym bogatymi szarościami.
Nagle, zupełnie niespodziewanie, usłyszałem czysty jak łza głos płynący z podcieni w odległym zakątku dziedzińca. Członkowie chłopięcego chóru stali w kręgu, a ostatnie promienie słońca złociły ich twarze, gdy posyłali w przestworza anielską muzykę.
Wielkim osiągnięciem Krzysztofa Pendereckiego i jego żony Elżbiety jest stworzone przez nich Europejskie Centrum Muzyki w Lusławicach, otwarte dla publiczności w 2013 roku.
Młodzi muzycy spotykają się tu z wybitnymi dyrygentami, solistami, kompozytorami i administratorami ważnych instytucji artystycznych. Odbywają się tu również koncerty i festiwale, na których prezentowane są wybitne dzieła, od klasyki po twórczość najnowszą.